Po wyjazdowej porażce 1:3 z Mszczonowianką Mszczonów władze IV-ligowego zespołu postanowiły dokonać zmiany w sztabie szkoleniowym. Prowadzącego zawodników od 8 grudnia 2023 roku Macieja Gadowskiego (w tym czasie: trzy zwycięstwa, jeden remis i sześć porażek) zastąpił na stanowisku trenera szkoleniowiec z dużym doświadczeniem w zawodzie – Marcin Broniszewski.
Asystent „Franza”
– To dla niego powrót do klubu, którego jest wychowankiem. Trener Broniszewski rozpoczął karierę szkoleniowca z rocznikiem '93 (do roku 2009). Potem pełnił rolę asystenta m.in. w: Zagłębiu Lubin, niemieckim Jahn Regensburg i Wiśle Kraków, gdzie zadebiutował w roli I Trenera w Ekstraklasie (2015/16). Samodzielnie prowadził Pogoń Siedlce, Górnika Łęczna, Widzew Łódź (I Liga), Szturm Poznań i ostatnio III-ligową Legionovię – przedstawiał klub nowego sternika drużyny.
Trener Broniszewski często kojarzony jest przez kibiców ze względu na współpracę z byłym selekcjonerem reprezentacji Polski Franciszkiem Smudą, którego był asystentem. Nie zabrakło go w sztabie kadry narodowej, gdy „Franz” prowadził biało-czerwonych.
Debiut nowego opiekuna piłkarzy Mazura przypadł na mającą za sobą serię pięciu porażek z rzędu Mazovię Mińsk Mazowiecki. Było pewne, że drużyna, która znajduje się w górnej części tabeli, zrobi wszystko, aby przerwać złą passę. Walki w tej potyczce zdecydowanie nie brakowało, ale emocji również. Wszystko rozstrzygnęło się w samej końcówce. Choć w 90. minucie spotkania do siatki trafił Wojciech Trochim z Mazovii, dosłownie moment później gospodarze zdołali wyrównać po bramce Filipa Kowalczyka.
W następnej kolejce Karczew zmierzył się w stolicy z miejscowym Hutnikiem. Warszawianie wyszli na prowadzenie w 23. minucie dzięki golowi Rafała Maciejewskiego. Po przerwie zespoły poszły na wymianę ciosów – wyrównał Jan Zboina, ale kilka minut potem Hutnik znów był w lepszym położeniu, kiedy na 2:1 strzelił Maksymilian Vogtman. Podobnie jak w rywalizacji z Mazovią Mazur walczył do końca i znów po upływie 90 minut kibiców z ekipy z powiatu otwockiego zachwycił Filip Kowalczyk. To był bardzo cenny remis.
Pokazali charakter
W sobotę 25 maja karczewska drużyna rozegrała już trzecie spotkanie pod wodzą Marcina Broniszewskiego. Na jego obiekcie zameldowali się przedstawiciele beniaminka Sokoła Serock. Rywale, którzy posiadają obecnie bardzo dużą stratę do bezpiecznego miejsca w tabeli, nie mieli większych szans, jednakże, ku zdziwieniu osób obserwujących zmagania na boisku, to oni jako pierwsi cieszyli się z gola. Jeszcze przed upływem kwadransa autorem bramki został Bartosz Szydłowski. Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać – 5 minut po tej akcji na 1:1 trafił ukraiński pomocnik Pawło Ksionz. Po golu Mikołaja Gibasa gospodarze cieszyli się już z rezultatu 2:1, który poprawili jeszcze w drugiej odsłonie gry, gdy wynik starcia na 3:1 ustalił Michał Grunt.
– Odrabialiśmy straty dwukrotnie i dwukrotnie pokazaliśmy charakter, bo gra do samego końca, doliczonego czasu, to jest charakter. Niejednokrotnie drużyny w takich sytuacjach nie biją się do końca, tylko odpuszczają – mówił w pomeczowym wywiadzie z MazurTV Marcin Broniszewski. – Uważam, że dzisiejszy mecz był bardzo ważny, zresztą jak każdy, ale się układał nie tak, jak chcieliśmy, bo odrabialiśmy straty i to też nie jest proste. Ekipa dała radę.
Napisz komentarz
Komentarze