Bulwersująca sytuacja miała miejsce w miejskim autobusie linii 702, który jechał z Warszawy Wiatraczna do Otwocka. – Mój wnuk niby jest dorosły, bo ma 25 lat, ale wygląda na nastolatka. Jest osobą z niepełnosprawnościami i ma problemy z poruszaniem się, ale radzi sobie – mówi w rozmowie z „Przeglądem” pani Elżbieta, babcia Dawida.
Dawid wzywał pomocy
We wtorek, 2 stycznia Dawid pojechał do Warszawy, aby odwiedzić babcię. Po południu wracał autobusem linii 702 do domu w Otwocku. – Wnuk wsiadł do autobusu około godziny 16.00, w którym było dużo pasażerów. Wybrał miejsce siedzące z tyłu autobusu, bo jak mi mówił, tam miał ciszę. Obok niego siedziały dwie młode dziewczyny – wyjaśnia pani Elżbieta. I dodaje, że w trakcie podróży doszło do bulwersującego zdarzenia. – Dwóch osiłków zaczepiało pasażerów, co wszystkich przestraszyło. Dwóch chuliganów jednak skupili swoją uwagę na moim chorym wnuku. Szarpali go i kilka razy uderzyli. Nikt nie zareagował, chociaż w autobusie było wielu młodych ludzi. Dopiero gdy Dawid zaczął krzyczeć „pomocy, pomocy”, dwie starsze panie stanęły w jego obronie. Bardzo im za to dziękuję, bo nie wiadomo, jakby to się skończyło dla Dawida – mówi poruszona babcia mężczyzny. I dodaje również, że sprawcy byli pijani. – Wnuk wspomniał, że jeden z nich miał w kieszeni butelkę wódki – podkreśla pani Elżbieta. I opisuje, że jeden z napastników był dobrze zbudowany i łysy, a drugi szczupły i mniejszy.
Pasażerowie nie zaalarmowali kierowcy
Napastnicy wysiedli na przystanku na wysokości Wawra. – Jedna z pań, która stanęła w obronie Dawida, pojechała z nim aż do Otwocka. Mój wnuk był roztrzęsiony i bardzo przeżył napaść – podkreśla babcia Dawida, która przyjechała na przystanek autobusowy w centrum Otwocka. O zdarzeniu poinformowano kierowcę autobusu. – Kierowca tłumaczył, że nie widział, co dzieje się w autobusie, ponieważ żaden z pasażerów nie zaalarmował go, że doszło do pobicia. W przeciwnym wypadku natychmiast by zareagował, zatrzymał autobus i wezwał policję – mówi pani Elżbieta.
„Nie daruję chuliganom”
O wszystkim powiadomiono także otwocką policję. – Na miejscu interweniowali policjanci, a także karetka pogotowia. Mężczyźnie udzielono pomocy medycznej – potwierdza sierż. szt. Patryk Domarecki, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Otwocku. I dodaje również, że była to interwencja, bo dotychczas nie wpłynęło oficjalne zgłoszenie. – Kobieta (pani Elżbieta – przyp. red.) została poinformowana prawnie. Zgłoszenie można złożyć w otwockiej komendzie, potem sprawa zostanie skierowana do komendy w miejscu zdarzenia. W razie problemów np. z dotarciem na przesłuchanie, tamtejsza komenda może zlecić nam wykonanie niektórych czynności – wyjaśnia oficer prasowy KPP Otwock. I zaznacza: – W przypadku sytuacji takich jak np. pobicie, należy natychmiast zgłosić zdarzenie na policję. Dzięki temu funkcjonariusze będą w stanie szybko podjąć działania, takie jak zabezpieczenie dowodów, nagrań z monitoringu oraz odnaleźć sprawców – tłumaczy sierż. szt. Patryk Domarecki
– Zgłosimy sprawę, ale musimy jechać na komendę w Warszawie, bo do pobicia Dawida doszło na terenie stolicy. Obecnie jednak muszę zająć się wnukiem, którego czekają konsultacje medyczne. Nie wiadomo, czy ciosy w głowę nie odbiją się na jego zdrowiu, zwłaszcza że jest po skomplikowanych zabiegach – wyjaśnia pani Elżbieta. – Nie daruję tym chuliganom tego, co zrobili mojemu wnukowi. Jeden cios w głowę mógł go zabić – żali się babcia Dawida, która opublikowała w mediach społecznościowych post z apelem do świadków zdarzenia, aby pomogli znaleźć sprawców.
Dopiero po otrzymaniu oficjalnego zgłoszenia policja będzie mogła podjąć działania, m.in. wystąpić do ZTM o zapisy z monitoringu znajdującego się w miejskim autobusie.
Pobicie w pociągu
O podobnym bulwersującym zdarzeniu informowaliśmy na początku października ubiegłego roku, gdy w pociągu Kolei Mazowieckich na wysokości Wawra został zaatakowany pan Tomasz. Mężczyzna stanął w obronie pasażerki, którą zaczepiał agresywny mężczyzna.
Kobieta była przerażona
– W pewnym momencie mężczyzna zaczął ją zaczepiać i był wobec niej wulgarny, wyzywał ją – mówi w rozmowie z „Przeglądem” pan Tomasz, który poprosił o anonimowość (imię zostało zmienione). – Kobieta była przerażona i milczała. To może rozzuchwaliło agresora, który po chwili podszedł do niej, pokazał przed jej twarzą niecenzuralny i obsceniczny gest. Potem zaczął wymachiwać przed nią rękoma. Wówczas nie wytrzymałem i stanąłem w obronie pasażerki. Odciągnąłem mężczyznę, a on rzucił się na mnie z pięściami – wspomina pan Tomasz.
Krwawa bójka
Pomiędzy mężczyznami doszło do bijatyki, w trakcie której agresor złamał nos panu Tomaszowi. – Przerażające jest to, że zakrwawiony, siłując się z gościem, nikt z pasażerów nie zareagował. Dopiero po pewnym czasie ktoś wezwał kierownika pociągu – opisuje zdarzenie nasz rozmówca. Pociąg zatrzymał się na stacji PKP Wawer. Bandzior próbował uciec, ale pan Tomasz stanął mu odważnie na drodze. Wtedy jeden z pasażerów powiedział coś, co zszokowało pana Tomasza. – Pasażer zasugerował, żebyśmy wysiedli na peron, bo wstrzymujemy pociąg, a jemu się spieszy – relacjonuje zaskoczony nasz rozmówca. I dodaje, że finalnie sam wezwał policję, ale zanim funkcjonariusze przyjechali na stację kolejową, to agresor wysiadł z pociągu. Za nim ruszył Pan Tomasz, a pociąg pojechał dalej w kierunku Celestynowa. – Szedłem za bandziorem. Nie mogłem pozwolić, aby to, co zrobił, nie uszło mu na sucho. Po kilku minutach przyjechała policja i zatrzymała pijanego mężczyznę – mówi nasz rozmówca.
Czytaj także:
Napisz komentarz
Komentarze