Straż miejska oraz urzędnicy w okresie jesienno-zimowym przeprowadzali liczne kontrole dotyczące źródeł ogrzewania na terenie miasta i gminy. W ich codziennej pracy wspierał ich dron, który wyposażony jest w specjalistyczne oprzyrządowanie umożliwiające orientacyjny pomiar zanieczyszczeń.
– Urządzenie wyposażone w specjalną głowicę pomiarową umożliwiało wykonanie analizy składu dymu wydobywającego się z lokalnych kominów. Wyniki pomiarów były dostępne na bieżąco dla operatora. Odbiegające od ustalonych norm wskazania skutkowały kontrolą źródeł ciepła zainstalowanych w budynku, którą przeprowadzali pracownicy miasta – czytamy na stronie urzędu.
Dron zasysał dym wydobywający się z komina, a próbkę przekazywał do specjalistycznej aparatury umożliwiającej analizę stężenia takich substancji jak np. pyłu zawieszonego, siarkowodoru czy lotnych związków organicznych. Gdy analiza wykazała wysokie stężenie zanieczyszczeń, które mogły świadczyć o spalaniu odpadów, pracownicy gminy w asyście straży miejskiej przeprowadzali kontrolę. Pobierano również próbkę popiołu do badań w laboratorium. Jeśli wyniki potwierdziły, że spalano odpady, było to podstawą do ukarania danego mieszkańca. Często już jednak na pierwszy rzut oka można było stwierdzić, że doszło do palenia odpadami.
– Powodem do niepokoju jest to, iż nadal w popiele podczas kontroli gołym okiem można zobaczyć gwoździe, śruby, zszywki, przetopione elementy stolarki meblowej i innego rodzaju materiały, które nie powinny się tam znaleźć – informuje gmina. – Wykonano 50 lotów dronem, przeprowadzono 11 kontroli źródeł ciepła dla których wyniki analizy dymu przez drona były podejrzane. Badania pobranych próbek popiołu w 3 przypadkach wykazały spalanie odpadów, czego skutkiem było nałożenie mandatu w kwocie 500 zł.
Napisz komentarz
Komentarze