Radni Rady Miasta w Karczewie pochylili się nad narastającym z dnia na dzień problemem dzików. Te na dobre zadomowiły się na terenie miasta i stwarzają realne zagrożenie dla jego mieszkańców. W mediach społecznościowych mieszkańcy często publikują zdjęcia dzików, które przechadzają się między blokami i podchodzą blisko miejsc zamieszkania ludzi.
– Dzisiaj rano szłam na bazarek z 7-miesięczną córka i okazało się, że 5 metrów od nas za krzakami jest stado dzików. Oprócz mojej podniesionej adrenaliny na szczęście nic się nie stało, ale nigdy nic nie wiadomo. Czy władza zainteresuje się problemem dopiero, jak dojdzie do tragedii? Nie wyobrażam sobie, jak moja córka będzie starsza i pójdzie na plac zabaw, a tam przyjdą dziki. Nie wspominając już, że spacer z psem stał się udręką. Cały czas trzeba się rozglądać i nasłuchiwać, czy przypadkiem nie ma ich w pobliżu. Kilka razy już mieliśmy tę "przyjemność" i spotkaliśmy je właśnie z psem. Uwierzcie, że to nie jest nic fajnego, jak dzik idzie za wami i ryczy na was – napisała na Facebooku jedna z mieszkanek Karczewa.
Na wpis odpowiedział Piotr Kwiatkowski, Przewodniczący Rady Miejskiej w Karczewie:
– Robimy wszystko, co w naszej mocy jako gminy, aby minimalizować ten problem. Przede wszystkim realizowany jest odstrzał dzików, na bardzo wysokim poziomie. W przeszłości, poza odstrzałem, próbowaliśmy również innych metod, takich jak odstraszacze zapachowe. Niestety jest to nieskuteczne. Wywożenie przez gminę dzików jest z kolei nielegalne (i mało skuteczne, bo dzik potrafi pokonać 40 km jednej nocy). Bezwzględnie musimy stosować się na Ługach do podstawowych zasad, takich jak niewystawianie jedzenia przy altanach śmietnikowych, z czym jest duży problem – poinformował Przewodniczący.
Radny interweniuje
W temacie dzików do burmistrza zwrócił się radny Mateusza Stanaszka. W czerwcu tego roku wysłał interpelację o treści:
– W ostatnich miesiącach coraz częściej występuje problem dzików, które w znacznej liczbie pojawiają się w bezpośredniej odległości od zabudowań mieszkalnych, niszcząc roślinność i będąc zagrożeniem dla zdrowia i życia Mieszkańców, szczególnie dzieci. Wobec powyższego, zwracam się z wnioskiem o podjęcie działań będących w kompetencji organu wykonawczego, mających na celu rozwiązanie problemy. Proponuję dwa rozwiązania, jednak jestem otwarty również na inne. Po pierwsze wystąpienie do kół łowieckich o zwiększenie odstrzału, po drugie zakup i rozprowadzenie w odpowiednich lokalizacjach preparatów odstraszających dziki. W przypadku drugiego z rozwiązań, proszę o zwrócenie szczególnej uwagi, aby substancje nie były szkodliwe dla zwierząt domowych oraz ludzi – brzmi treść interpelacji.
Burmistrz odpowiada
Michał Rudzki, burmistrz Karczewa, odpowiedział na interpelację na początku lipca.
– W odpowiedzi na interpelację informuję, że wystąpiono do kół łowieckich mających swoje obwody łowieckie na terenie Gminy Karczew o zwiększenie odstrzału dzików. Odnosząc się do zakupu preparatów odstraszających dziki, informuję, że Gmina Karczew ma ograniczone możliwości działania w tej sprawie i nie wynika to ze złej woli lub braku środków finansowych, lecz z obowiązujących przepisów – brzmi zapis.
Sprawę dzików poruszono także podczas sesji Rady Miejskiej 26 sierpnia.
– Proponuję, żebyśmy pilotażowo spróbowali rozwiązania, które kiedyś próbowaliśmy wdrożyć, a mianowicie zastosowania odstraszających środków zapachowych. Są one również użyźniające glebę. Proponuję, by pilotażowo rozsypać je wokół osiedla Ługi, gdzie najczęściej zgłaszane są te problemy. Gdyby to zadziałało, moglibyśmy rozszerzyć obszar. Spróbujmy też z tego względu, że odstrzał jest ograniczony i kontrowersyjny, a wywożenie jest obecnie niemożliwe – Piotr Kwiatkowski.
O tym, czy odstraszacze zapachowe podziałały, przekonamy się zapewne w najbliższych tygodniach.
Napisz komentarz
Komentarze