Reklama

Reymont i jego żona Aurelia w willi Lala w Otwocku

Noblista i jego żona w willi Lala. Kochliwy Reymont, żona co lekceważyła jego zdrady i o tym gdzie została napisana czwarta część powieści Chłopi. No i kim była Lala albo Lila.
Reymont i jego żona Aurelia w willi Lala w Otwocku
Reymontowie z przyjaciółmi około roku 1909

Źródło: Polona

Willa Lala i jej mieszkańcy

Willa „Lala” w Otwocku to jeden z tych pięknych budynków, obok których nie sposób przejść obojętnie, a jeśli doda się do jego piękna architektonicznego historię tych, którzy tu mieszkali tym bardziej zachwyci, bo jest o kim opowiadać. Jeśli ktoś się spodziewa dużego, obszernego budynku to się rozczaruje. Dom zachował swój klimat sprzed 130 lat, łatwo odnajduje się tu detale z architektury nazwanej świdermajer. Willa zachowała swój dawny klimat do dziś i to jest bardzo cenne. Dom powstał w 1893 roku w dzielnicy Otwocka zwanej Aleksandrówką, a dzielnica ta jest uważna za najstarszą w mieście. Od 1906 roku działkę wraz z zabudowaniami kupuje Jakub Schatzschneider ojciec Aurelii. Pisząc ten tekst napotkałam w źródłach dwie nieścisłości – pierwsza co do pisowni nazwiska panieńskiego Aurelii – Szacsznajder czy Schatzschneider. I po drugie jak ją nazywano – Lila czy Lala? To tak nawiasem mówiąc. Aurelia primo voto Szabłowska, wyszła za mąż za pisarza Władysława Reymonta w 1902 r.. Pierwsze jej małżeństwo zostało unieważnione z niemałymi perypetiami, proces trwał długo, w końcu wydając na unieważnienie niebagatelne pieniądze otrzymała je. Aurelia i Władysław wyjechali w podróż poślubną do Paryża a potem do Bretanii. Jerzy Klechta tak pisze o tym małżeństwie: „Gdy wrócili do Warszawy, pani Aurelia, nazywana Lila, weszła w środowisko żon sławnych artystów, które spotykały się na poranną kawę w "Ziemiańskiej" albo u "Lourse'a". Aurelia Reymontowa zaprzyjaźniła się z Anną Żeromską, żoną pisarza Stefana Żeromskiego. Monika Żeromska - córka autora „Popiołów” - pisze, że pani Reymontowa „ubierała się jak młodziutka dziewczyna, w lekkie kolorowe sukienki, puszyste jasne futerka, malutkie kolorowe kapelusiki, kiedy reszta pań nosiła sztywne czarne karakuły i raczej niekrzyczące kolory". Jak przekazały potomności damy z towarzystwa, w którym obcowała żona Reymonta, była ona przekonana o swej bezdyskusyjnej słuszności pod każdym względem, ale co więcej, w domu zaprowadziła tyrańskie porządki. Do kawalerskiego, dość swobodnego dotąd życia pisarza wprowadziła iście wojskowy rygor. W rodzinnym majątku Aurelii w Otwocku Reymontowie mieszkali w latach 1908 – 1918. Klimat Otwocka sprzyjał jego zdrowiu, które nie było za najlepsze. Kłopoty z sercem i układem oddechowym znalazły w otwockim klimacie właściwe powietrze. O pani Reymont jedno trzeba napisać: tolerowała zdrady męża, a ten był bardzo kochliwy.

Otwock willa Lala. Snycerka werandy zachwyca. Fot: Rejestr Zabytków

Rejment czy Reymont, Stanisław czy Władysław

Aby wyjaśnić zagadkę nazwiska pisarza sięgnę do jego aktu urodzenia, pozostawiam pisownię oryginalną: „Kobiele Wielkie, Nr. 69. Działo się we wsi Kobiele Wielkie, dnia drugiego (czternastego) maja, tysiąc osiemset sześćdziesiątego siódmego roku, o godzinie drugiej popołudniu, stawił się Józef Rejment, lat trzydzieści trzy mający, organista przy kościele Kobiele Wielkie zamieszkały, w obecności Feliksa Kościelniaka, lat dwadzieścia trzy i Jana Skrzypczaka, lat dwadzieścia dziewięć mających, obydwóch gospodarzy, i okazał nam dziecię płci męskiej w Kobielach Wielkich urodzone dnia dwudziestego piątego kwietnia (siódmego maja) roku bieżącego, o godzinie siódmej po południu z jego małżonki Antoniny z Kupczyńskich, lat dwadzieścia dziewięć liczącej. Dziecięciu temu na chrzcie świętym, odbytym w dniu dzisiejszym, nadano imiona dwa Stanisław Władysław, a rodzicami jego chrzestnemi byli wielmożni: Ksiądz Szymon Kupczyński, proboszcz parafji Tuszyn i Melanja Szatkowska, właścicielka dóbr Huta Drewniana. Akt stawiającemu i świadkom przeczytany i przez nas i stawiającego ojca podpisany został, a świadkowie pisać nie umieją. Xiqdz Szymon Kupczyński, Adm. par. Kobiele". Najprawdopodobniej nazwisko zostało zmienione przez samego pisarza.

Krawiec Rejmen

Pewnego dnia jeden z przyjaciół Reymonta, gdy ten był już znanym pisarzem, zauważył, że Władysław w sposób bardzo profesjonalny daje sobie radę z przeszyciem części garderoby, trudno dziś dociec, czy to był frak czy surdut. Ta sprawność w szyciu zastanowiła obserwującego i padło pytanie skąd ten talent. Reymont był (okazało się) z zawodu krawcem. Niechętnie się do tego przyznawał przed przyjaciółmi. Mając 13 lub 14 lat rozpoczął terminowanie w zakładzie krawieckim. Jan Lorentowicz, u którego pisarz był częstym gościem w Paryżu postanowił zbadać sprawę zawodu Reymonta i dotarł do dokumentów. Tak to relacjonował: „Majster Jakimowicz, w rubryce z zapytaniem: „jaką na dowód uzdolnienia zrobił sztukę”, czyli „jaką okazał kwalifikację do stopnia czeladniczego”, kazał zamieścić podpisane własnoręcznie oświadczenie: „Okazał frak b. dobrze uszyty“. Do „skrzynki od wyzwolin” wpłacił majster za Reymonta 3 rb. 20 kop., Cech zaś wydał nowemu wyzwoleńcowi książkę czeladniczą, co w akcie zaznaczono. Zrazu zamierzał Reymont praktykować swe rzemiosło, czego dowodem jest jego wstąpienie do Gospody Krawieckiej, która pod numerem 1055 wpisała go do „Ksiąg Zgromadzenia Czeladzi Krawieckiej”. Przy akcie wyzwolenia, gdy zapisywał się do Cechu 8 grudnia 1883 r. złożone zostało świadectwo, że S. Rejment uczęszczał przez 4 lata (3 lata?) do Warszawskiej Szkoły Rzemieślniczej. Najwidoczniej miał w zamiarze pozostać w zawodzie krawca. Życie napisało inny dla niego scenariusz. W dwa lata później dołączył do trupy aktorów i zaczął pisać nowele i wiersze, ta podróż z aktorami po wsiach i miasteczkach dostarcza mu tematów. I tak się rozpoczyna kariera literacka jednego z największych pisarzy polskich. Reymont też niechętnie później przyznawał się do uczestniczenia w występach teatralnych, ale to już jest jego osobista sprawa.

Władysław Reymont z żona Aurelią około roku 1909. fot: Polona

Lekcje francuskiego

Jan Lorentowicz krytyk teatralny, publicysta, który był przyjacielem Reymonta pisze o czymś co mnie zaciekawiło. Otóż Reymont był częstym gościem u niego w Paryżu i Jan pomyślał, że warto aby nauczył się języka francuskiego. Zaproponował Władysławowi, że będzie go uczył. Rozpoczęły się lekcje. I tu się okazało, że nie będzie łatwo. Lekcje nie przynosiły spodziewanych efektów. Więcej! Reymont przyswajał sobie słowa i je natychmiast przekręcał i utrwalał po swojemu. Nie nauczył się francuskiego. Nie musiał? Napiszę nieco przewrotnie, bo Aurelia jego żona znała francuski perfekcyjnie, była wykształconą solidnie damą i widocznie ona za granicą pełniła rolę tłumacza.

Wracając do willi Lala w Otwocku. Reymontowie najwidoczniej lubili zmiany bo po 10 latach wyprowadzili się z Otwocka. Następnym właścicielem domu został Mosze Mordka Roshenthal. Więcej o willi, Władysławie i Aurelii napiszę w drugiej części opowieści.

 

CZYTAJ TEŻ:


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu Przegląd Regionalny. MIKAWAS Sp. z o.o. z siedzibą w Piasecznie przy ul. Jana Pawła II 29A, jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania.
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama