Reklama

Reymont, „Chłopi” i Willa Lala. Część 2.

Dziesięciolecie między latami 1908 – 1918 w biografii Aurelii i Władysława Reymontów zdecydowanie należą do Otwocka. Willa Lala, w której powstawała czwarta część powieści Chłopi zachowała swój reymontowski klimat. Czy Aurelia Reymont zrealizowała ostatnią wole pisarza? Dowiecie się z artykułu.
Reymont, „Chłopi” i  Willa Lala. Część 2.
Reymont z żoną w czasie uroczystości wierzchosławickich 15 sierpnia 1925 r.

Źródło: archiwum prywatne

Zakaz czytania książek

Wierszem czy prozą? Oto jest pytanie. Wiersze pisał od dzieciństwa. Tu przykład: Reymont zakochał się „na wieki” gdy miał 9 lat, a wybranką jego była 26 letnia pani NN, jak ją nazwał sam pisarz, i do niej pisał miłosne wiersze, będąc przekonanym, że ta miłość jest pierwszą i ostatnią. Ojciec organista, realnie patrzący na świat złościł się na syna i często używał dyscypliny aby mu z głowy wybijać miłosne uniesienia. Kazał ćwiczyć gamy na pianinie i broń Boże nie czytać książek i gazet. Te ostatnie zamykał w szafie na klucz. Zakaz czytania książek w domu Rejmentów był anegdotyczny. Bicie też, nazywało się to wtedy „żelazną dyscypliną”. Mały Staś (jeszcze wtedy Staś nie Władzio), układał sobie książkę przed nutami i uderzając w klawisze czytał. Dźwięk pianina mylił ojca, który był przekonany, że syn posłusznie ćwiczy gamy. Rejmentowie, z dziewięciorgiem dzieci na głowie, nie mogli zapewnić wykształcenia przyszłemu pisarzowi, ale też nie rozumieli jego talentu i w sumie geniuszu.

Dokuczliwy brak pieniędzy nie ograniczył go, czasami pozostawał tylko żal, że np. nie chciano mu podać kawy u Semadeniego w Warszawie, bo miał mało eleganckie ubranie. 

No dobrze, ale dlaczego nie poezja tylko proza poprowadziła go do sukcesu?

Pisarz zrezygnował z poezji na dobre po lekturze powieści Henryka Sienkiewicza, którymi zafascynował się tak dalece, że uświadomił sobie, że dla niego w prozie jest siła wyrazu. Zamknął się gdzieś w zajeździe żydowskim, nie jadł przez kilka dni, pił tylko wodę i czytał Sienkiewicza, tak to pamiętają jego przyjaciele.

Pisarz Władysław Reymont w obrazie Jacka Malczewskiego fot: Polona

Nareszcie jakieś pieniądze za książkę

Moja druga fascynacja prozą Władysława Reymonta zaczęła się jakby od nowa po latach (pierwsza po przeczytaniu licealnych lektur dawno temu), od niewielkiego tekstu pod tytułem „Pielgrzymka do Jasnej Góry” z 1895 r.. Odnalazłam tu opis scen z Tarczyna. Czytając Pielgrzymkę uświadomiłam sobie jak wielka jest umiejętność obserwacji rzeczywistości przez pisarza, jak wnikliwie potrafi analizować widziane przez siebie sceny i jak ogromną posiada wyobraźnię. Jednocześnie jest realistą, a ten jego realizm jest jakby nadrealizmem. Czymże to by był ten mój tekst bez cytatu, oto Tarczyn w oczach pielgrzyma Reymonta: 

„ Na rynku na długich stołach, obstawionych ławkami, pełno samowarów blaszanych i parujących garnków, poprzekładanych stertami bułek i chlebów. — Bracia pobożne i siostry! Chodźcie na herbatę: dwa grosze bez cukru, cztery z cukrem. Chodźcie, ludzie pobożne, na barszcz świeży i kapuśniak gorący! — wołają przekupki. Siadam obok studni do gorącego barszczu na kiełbasie z kartoflami. Pomimo, że go czuć tylko trochę starym kaloszem, smakuje mi ogromnie. Zapłaciłem 16 groszy za to śniadanie. Siostra jakaś obok piła herbatę i, wysupławszy ze szmatki szóstkę, bije nią w stół i targuje się do upadłego. — Cztery grosze szklanka herbaty! Loboga, i za co to tyła pieniędzy! Troszkę wody, ździebko cukru i cztery grosze. To we Warsiawie płaciliśwa ino po piątaku, ale dobro była, bo i słodziutko i jaże czarno. — Na odpust siostra idzie, a targuje się niby na jarmarku — mówi sprzedająca.” 

Za „Pielgrzymkę do Jasnej Góry” pisarz dostał spore pieniędze i tę iskrę, która była zarzewiem do dalszej twórczości. Potrzebne było Reymontowi potwierdzenie, że w prozie jako twórca sprawdzi się najlepiej. Co do pieniędzy, których we wczesnej młodości nie miał, miesiącami nie stać go było na obiad, raz się zdarzyła historia z katastrofą kolejową pod Włochami. Reymont miał potłuczoną głowę. Nawet leżał jakiś czas w szpitalu, opiekowała się nim Aurelia. Zapewne oboje uradzili, aby uzyskać od zarządu kolei odszkodowanie i dostali aż 40 tys. rubli, niezłą sumkę, która postawiła pisarza „na nogi”. Widzę tu duży udział Aurelii w staraniach o odszkodowanie.   

 

Mosiężne okucia drzwi ze staroświeckim kluczem w willi Lala fot: katalog zabytków

Willa Lala w Otwocku

To dziesięciolecie między latami 1908 – 1918 w biografii Aurelii i Władysława Reymontów zdecydowanie należą do Otwocka. Willa Lala, w której powstawała czwarta część powieści Chłopi zachowała swój reymontowski klimat. Wybudowana w 1893 r. i będąca własnością rodziny Jeromina została sprzedana Jakubowi Schatzschaneiderowi ojcu Aurelii Reymont. Willa fascynuje stylem otwockim nazwanym przez poetę Konstantego świdermajerowym. Pozostały w niej też nie tylko snycerskie piękności, ale też klamki z kluczami, ciekawe zamykania okien na prowadnicach i fantazyjnych klamkach, zawiasach pasowych, a wszystko to solidne, mosiężne. Widać, że kolejni właściciele willi mieli szacunek dla przeszłości domu i dusze artystyczne, tak przynajmniej to widzę. W katalogu zabytków kolejni właścicieli Lali wymieniani są w następującej kolejności: Mosze Mordka Roshenthal i jego spadkobiercy, od 1934 r. Mirosław Sawicki, następnie jego syn Witold, potem żona Witolda Zofia i jej dzieci.

 

Nagroda Nobla

W listopadzie 1924 r. po całym świecie telegrafy informowały, że Nagrodę Nobla w dziedzinie literatury otrzymał pisarz Władysław Reymont za powieść Chłopi. W tym czasie Reymont był chory na zapalenie płuc, a że z układem oddechowym zawsze miał problem nie wróżyło to dobrze. Wyjechał na Riwierę, ale klimat tamże polecany przez lekarzy nie spowodował poprawy. Wrócił do Warszawy. Piszą o tym, że ciągle coś go gnało, jakiś niepokój go dręczył. Wincenty Witos prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego zorganizował z udziałem włościan uroczystości na cześć laureata Nagrody Nobla, bardzo to Reymonta wzruszyło, ale ciągle z jego zdrowiem nie było dobrze. W październiku 1925 r. już nie wychodził z domu. Zmarł 5 grudnia 1925 r. o godzinie 2.40. Ostatnią jego wolą było aby pochować go w dole wykopanym w ziemi i nie stawiać pomnika. Pochowany został zgodnie z wolą na cmentarzu powązkowskim.

Aurelia Reymont i ostatnia wola Noblisty.

W swojej ostatniej woli pisarz przekazał majątek w Kołaczkowie na dom pracy twórczej Związku Literatów. Aurelia nie miała zamiaru spełnić tego życzenia. Sprzedała posiadłość i wybudowała sobie willę w Warszawie na Żoliborzu. Do tych interesów potrzebny był jej mecenas, więc wyszła za przystojnego mec. Czeszera, nie chciała być narodową wdową, ale gdy Niemcy zaczęli prześladować i zamykać w gettach ludność pochodzenia żydowskiego unieważniła małżeństwo podając powód „non consummatum”. Trzeci mąż Aurelii zginął w 1941 r.. Aurelia zginęła w czasie bombardowania Warszawy w 1944 r. 

Willa Lala w Otwocku fot: katalog zabytków

 

Pierwsza część artykułu o Reymoncie

 

Czytaj też:


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu Przegląd Regionalny. MIKAWAS Sp. z o.o. z siedzibą w Piasecznie przy ul. Jana Pawła II 29A, jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania.
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama