Od swoich początków Otwock nie dawał się „zaszufladkować”. Zawsze był wyjątkowy i zadziwiający. Zaskakiwał i ujmował urokiem, jednym słowem wzbudzał zachwyt.
Przewodnik po Otwocku z 1906 r. tak opisuje powstanie otwockiego letniska:
„(…) Gdy obszerne lasy Otwockie, pełne niegdyś wszelakiej zwierzyny, wśród której nie brakło wilków i dzików, przecięła linja kol. Nadwiślańskiej, z biegiem czasu (…) około 1885 r. (…) w pobliżu stacji kol. Otwock, na gruntach odseparowanych od dóbr Otwockich, a poniekąd i na gruntach wiązowskich (…) mieszkańcy Warszawy, odległej stąd o 25 wiorst, zaczęli wznosić dla siebie letnie mieszkania. (…) Klimat leśny, balsamiczne powietrze, grunt przepuszczalny, smaczna i zdrowa woda (…) wszystkie te zdrowotne warunki rychło zwróciły na siebie uwagę naszego świata lekarskiego: zaczęli napływać liczni chorzy, a rezultaty kuracji okazały się nader pomyślne. Już w 1890 r. powstał tu zakład kąpielowy Dr J. Gejslera; we 2 lata później zakład hydropatyczny oraz kumysowy, a w r. 1893 powstało pierwsze w kraju naszym sanatorium dla chorych piersiowych przez tegoż Dr. Gejslera założone. Od czasu założenia tego sanatorium, które zyskiwało sobie coraz szerszą popularność, miejscowość coraz wyraźniej traci charakter letniska, przybierając stopniowo wszelkie cechy miejscowości leczniczej (…) stacji klimatycznej leśnej…”
Ale zacznijmy od początku…
Dzisiejszy Otwock zaistniał dzięki uruchomieniu w 1877 r. Drogi Żelaznej Nadwiślańskiej z Mławy przez Warszawę i Lublin do Kowla. Wtedy to, na ziemiach należących do Zygmunta Kurtza, właściciela rozległego majątku, nazywanego Otwockiem Starym, oddano do użytku niewielką stacyjkę „Otwock”, której nazwa nawiązywała do siedziby majątku. Uruchomienie stacji Otwock stało się impulsem do rozwoju wzdłuż całej linii tzw. linii otwockiej.
Niezwykłe walory klimatyczne sosnowych lasów i dogodne połączenie ze stolicą sprawiły, iż wkrótce przy stacji zaczęły powstawać domy letniskowe, wille, a w dalszej perspektywie liczne pensjonaty i sanatoria. W odróżnieniu od pobliskiego majątku, osadę powstałą przy stacyjce nazwano początkowo Otwockiem Stacyjnym, a później Willami Otwockimi. Pejzaż otwockich lasów usianych licznymi piaszczystymi wydmami, przesiąknięty sosnowym, żywicznym powietrzem przypadł do gustu mieszkańcom pobliskiej Warszawy, którzy już pod koniec lat 80-tych XIX w. licznie przybywali tu na wypoczynek szukając ciszy i spokoju oraz możliwości podreperowania nadwątlonego zdrowia. Szybko okazało się, że otwockie „mahoniowe powietrze”, jak mawiali ówcześni wczasowicze, wyjątkowo sprzyja w leczeniu chorych na gruźlicę i inne choroby dróg oddechowych.
Otwock Stacyjny staje się uzdrowiskiem
Na lecznicze właściwości czystego żywicznego powietrza z dużą zawartością ozonu, w połączeniu z miejscem suchym, położonym na piaskach z małą ilością opadów i mgieł, zwrócił uwagę przebywający nad Świdrem wielokrotnie, przyjaciel Michała Elwiro Andriollego, dr Henryk Dobrzycki, uznany wówczas autorytet w leczeniu gruźlicy. W latach 1879-1883 leczył on chorych na gruźlicę w szpitalu w Mieni k. Mińska Mazowieckiego. Jednak prawdziwym inicjatorem przekształcenia Otwocka Stacyjnego w uzdrowisko był dr Alfred Rose. Doktor Rose był z pochodzenia Francuzem, urodził się ok. 1853 r. Dyplom lekarski uzyskał w 1878 r. w Petersburgu. Po osiedleniu się nad Wisłą został lekarzem powiatowym w Garwolinie, a później w Zamościu. Twórca, w 1884 r. pierwszego w Polsce sanatorium przeciwgruźliczego zwanego Instytutem Kumysologicznym w Krasnobrodzie. Jedną z metod leczenia chorych w tym sanatorium było podawanie kobylego mleka zwanego kumysem. On to na początku ostatniej dekady XIX w. prowadził w Otwocku dobrze prosperujący zakład kumysowy w willi „Zacisze” (przy obecnej ul. Warszawskiej), a ok. 1892 r. rozpoczął budowę przy ul. Kościuszki pierwszego sanatorium, którego nie zdążył uruchomić. Po jego śmierci w 1893 r. sanatorium przejął i uruchomił dr Józef Geisler.
Sanatorium Józefa Geislera
Największym konkurentem dr Alfreda Rose w Willach Otwockich był młody karczewski lekarz dr Józef Geisler. Od 1890 r. prowadził on w swojej willi zakład kąpielowy z kąpielami ciepłymi i leczniczymi. Zakład pierwotnie przyjmował tylko latem, z czasem stał się całoroczny. O początkach Zakładu tak pisał Edmund Diehl w swoim przewodniku po Otwocku:
„Od czasu pobudowania pierwszych willi po lewej stronie plantu od Warszawy, przepędza na tychże lato stały lekarz Dr Józef Geisler, ordynujący zimą w Karczewie. Najczęściej przemieszkuje on w „Willi Flora” (Nr. 29), gdzie też udziela konsultacji chorym przychodzącym. Pod zawiadywaniem D-ra J. Geislera znajduje się też i miejscowy zakład kąpielowy, obecnie niezbyt jeszcze obszerny, w którym urządzono wanny do kąpieli zwyczajnych, mineralnych i igliwiowych, a także i prysznic. Zakład ten zapewne w bliskiej przyszłości rozwiniętym zostanie, wskutek urządzenia oddziału hydropatycznego i powiększenia ilości wanien, obecnie nie wystarczających dla znacznej ilości mieszkańców, zmuszonych smutnym stanem dróg do częstego odwiedzania kąpieli. Nawet w tym rozwoju, w jakim zakład kąpielowy teraz się znajduje, wielką jest on dogodnością dla mieszkańców willi otwockich, pozbawionych bliskiej kąpieli rzecznej, a często zmuszonych do używania kąpieli solankowych, lub igliwiowych. Usługa zawsze chętna, pomieszczenie kąpielowe skromne, lecz czysto utrzymane, cena stosunkowo niewygórowana. W kiosku z wodą sodową otrzymać można kumys, na miejscu przez specjalistę tatara przygotowany codziennie, więc świeży, jak również kefir i wody mineralne.”
Po śmierci dr Rose w 1893 r., jego dobrze prosperujący zakład kumysowy wraz z budowanym sanatorium przechodzi na własność Geislera, który już pod swoim nazwiskiem otworzył to pierwsze otwockie sanatorium - „Sanatorium dla chorych piersiowych dr. J. Geislera w Otwocku” przy ul. Kościuszki 20/22. Był to duży piętrowy budynek z 20 jednoosobowymi pokojami, dwiema werandami do leżakowania, jadalnią i salonem. Wyposażony był w bieżącą wodę, kanalizację i wieżę ciśnień. Z czasem dobudowany został drugi pawilon połączony łącznikiem z pierwszym. Dla potrzeb sanatorium założono też w 1893 r. pierwszą aptekę w Otwocku. Pomocy, w tym finansowej, w organizacji sanatorium udzielił dr Józefowi Geislerowi, dr Adam Chełmoński, młodszy brat słynnego polskiego malarza Józefa (który odwiedził brata Adama w tym sanatorium). Przez szereg lat dr Adam Chełmoński pracował w tym sanatorium jako lekarz naczelny i konsultant z zakresu hydroterapii, dietetyki i fizjoterapii.
Otwock uzdrowiskiem dla chorych na gruźlicę
Sława Otwocka jako pierwszego nizinnego uzdrowiska specjalizującego się w leczeniu gruźlicy i chorób płuc rozeszła się bardzo szybko. Przed wybuchem I wojny rocznie leczyło się tutaj ok. 3000 kuracjuszy (na ok. 2500 stałych mieszkańców), a w 1938 r. ok. 39500 kuracjuszy (na ok. 19000 stałych mieszkańców). W 1917 r. działały tu już 22 pensjonaty i 3 sanatoria. Nieoceniony wkład w rozwój otwockiego lecznictwa sanatoryjnego końca XIX i początku XX w. włożyli mieszkający tu i praktykujący lekarze wielkiego formatu, tacy jak m.in.: Hipolit Cybulski, Władysław Czaplicki, Józef Geisler, Samuel Goldflam, Gustaw Krukowski, Paweł Martyszewski, Ludwik Mierosławski, Władysław Przygoda, Władysław Wroński.
Nazwy sanatoriów, w których praktykowali znane są mieszkańcom do dnia dzisiejszego: Zofiówka, Brijus, Marpe, sejmikowe, policyjne, Miasta Stołecznego Warszawy…
Mieszkający w Otwocku weteran powstania styczniowego, dr Antoni Michałowski tak charakteryzuje uzdrowisko w „Informatorze (…)” z 1925 r.:
„(…) Dręczony ciężką astmą byłem zmuszony przez dziesięć lat udawać się do rozmaitych miejscowości leczniczych. Doznawałem wprawdzie polepszenia, jednak kiedy wracałem do pracy, cierpienia moje wracały z większą jeszcze siłą. Kiedy w roku 1915 przybyłem do Otwocka i zamieszkałem tu na stałe, doznałem wrażenia, żem się dostał do jakiejś błogosławionej krainy. Dziś rozedma płuc jako też i zanik wielu pęcherzyków płucnych gdzieś się rozwiały. Gniecie mnie 88-my rok, dokuczają reumatyzmy, ale oddech mam swobodny. W wielu zwiedzanych uzdrowiskach nie spotkałem tak efektownych objawów, jak w Otwocku. Miałem sposobność obserwowania chorych, przebywających w pensjonacie założonym w moim domu. Wszystkim pensjonarzom przybywało bardzo szybko na wadze. Niektóre wyzdrowienia można było zaliczyć prawie do cudownych.(…)”
Epilog
O ambicjach Otwocka stania się jednym z największych polskich uzdrowisk, a z czasem i europejskich, świadczy stojący do dnia dzisiejszego przy ul. Gen. J. Filipowicza gmach Domu Uzdrowiskowego czyli tzw. „kasyna” wzniesiony według projektu Leszka Horodeckiego na początku lat 30. ubiegłego wieku.
Jednak to nie uzdrowisko dało pierwszy impuls do powstania osady i w konsekwencji miasta tylko letnisko, ale o tym przeczytają Państwo w kolejnym numerze Przeglądu Otwockiego.
Napisz komentarz
Komentarze