Leżący 30 km od Warszawy, otoczony lasami Celestynów to miejscowość cicha i spokojna. Przed drugą wojną światową zyskiwał coraz większą popularność jako podwarszawska wilegiatura. Nawet wybuch wojny niewiele zmienił w życiu mieszkańców. Co prawda 1 września 1939 r. na stację kolejową spadły pierwsze bomby, ale był to nalot przypadkowy wykonany przez niemieckie bombowce uciekające przed polskimi „jedenastkami” z Brygady Pościgowej broniącej Warszawy. Nic innego jednak się nie wydarzyło ponieważ… nie bardzo było o co toczyć wojnę w tym miejscu. Nawet wspomniana stacja kolejowa była zbyt lokalna aby o niej pamiętano. Zmieniło się to w majową noc 1943 r. To wtedy ta lokalność okazała się atutem dla żołnierzy Armii Krajowej, którzy wybrali ją na miejsce przeprowadzenia jednej z najsłynniejszych akcji ruchu oporu na terenach okupowanej przez hitlerowców Polski.
Transporty kolejowe więźniów
Wczesną wiosną 1943 r. do dowództwa Armii Krajowej zaczęły napływać meldunki o tym, że przez Warszawę przejeżdżają transporty więźniów z obozu koncentracyjnego na Majdanku pod Lublinem kierowane do obozu zagłady KL Auschwitz. Ta okrężna trasa wynikała prawdopodobnie z faktu, że w Warszawie dołączano do takiego transportu partię miejscowych więźniów skierowanych do tego obozu. W związku z tym pojawił się pomysł odbicia więźniów z takiego transportu. Po przeanalizowaniu sytuacji i odbyciu rekonesansu w różnych miejscach na trasie przejazdu transportu przez pchor. art. Jerzego Zymsa "Wolskiego" na miejsce akcji wybrano stację kolejową w Celestynowie, na której zawsze zatrzymywał się pociąg z więźniami, a sam wagon „więźniarka” był doczepiany na końcu składu. Zadecydował o tym dogodny dojazd, zalesiony teren oraz fakt, że zwiadowcą stacji był polski kolejarz.
Wykonanie zadania zlecono oddziałowi dyspozycyjnemu Kedywu KG AK "Motor 30", w którym znaleźli się harcerze Grup Szturmowych Szarych Szeregów. Na dowódcę akcji został wyznaczony kpt. Mieczysław Kurkowski "Mietek", a jego zastępcą został pchor. Tadeusz Zawadzki "Zośka". Obserwatorem z ramienia dowództwa był cichociemny kpt. Adam Borys "Pług". W celu sprawnego przeprowadzenia akcji, transportu broni i ewakuacji odbitych więźniów zarekwirowano kilka samochodów ciężarowych.
Przygotowania do odbicia więźniów
Już 19 maja 1943 r. z samego rana w Celestynowie pojawił się Tadeusz Zawadzki „Zośka” i Sławomir Maciej Bittner „Maciek” w celu przeprowadzenia ostatniego rekonesansu. Przyjechali tu samochodem osobowym marki Opel Olympia, który został zdobyty w dniu „Akcji pod Arsenałem".
Wieczorem na stacji pojawili się wyznaczeni do przeprowadzenia akcji żołnierze AK. O godz. 22.30 wszyscy byli już na wyznaczonych stanowiskach i gotowi do działania. Jednak pociąg z Lublina wjechał do Celestynowa dopiero ok. godz. 1.45. W tym momencie podzieleni na kilka sekcji bojowych żołnierze AK przystąpili do działania. Jedna z sekcji opanowała budynek stacji i poczekalnię dla pasażerów, a inne zniszczyły urządzenia telegraficzne i przecięły linie telefonicznie aby uniemożliwić wezwanie pomocy przez Niemców, zamknęły semafor wjazdowy na stację oraz osłaniały stację od strony Warszawy i od szosy do Kołbieli. Specjalnie wydzielone sekcje zajęły się opanowaniem lokomotywy oraz opanowaniem wagonu z więźniami. Co ciekawe, na północ od stacji, na „czerwonym świetle” w lesie stał transport wojskowy z żołnierzami Wehrmachtu jadącymi na front. Kierunek ten ubezpieczała tylko załoga zrzutowego rkm-u Bren, pchor. Eugeniusz Koecher „Kołczan” i pchor. Andrzej Długoszowski „Andrzej Długi”. Jednak pomimo słyszanych odgłosów walki żaden z niemieckich żołnierzy z tego transportu nie udał się żeby sprawdzić co się dzieje w Celestynowie.
Akcja odbicia więźniów z transportu
Sygnałem do rozpoczęcia akcji było zastrzelenie przez „Zośkę” jednego z konwojujących pociąg esesmanów. Doszło do intensywnej wymiany ognia z pozostałymi konwojentami, którzy z wagonu ostrzeliwali się z pistoletów maszynowych. Po unieszkodliwieniu eskorty łomami wyłamano drzwi do przedziału więziennego i uwolniono z niego 49 więźniów. Łącznie w całej akcji uczestniczyło łącznie 47 żołnierzy AK. Nie obyło się bez strat. W pobliżu semafora, tuż koło parowozu, śmiertelnie ranni zostali, cichociemny por. AK Stanisław Kotorowicz "Crown" oraz ppor. Włodzimierz Stysło "Jan II", którzy zmarli w samochodzie podczas odwrotu do Warszawy. Lekko ranni zostali, "Katoda" i pchor. Wacław Dunin-Karwicki "Luty".
Uwolnionym więźniom wydano cywilną odzież i po 100 złotych. Większość uwolnionych pochodziła z terenu Lubelszczyzny i reprezentowali różne grupy społeczne, zawodowe i wiekowe. Byli wśród nich przedwojenni żołnierze i oficerowie WP, rolnicy, leśnicy, nauczyciele, członkowie AK i Batalionów Chłopskich, a nawet członek komunistycznego PPR i Komendy Obrońców Polski.
„Kamienie na szaniec” i Raport Sipo o akcji pod Celestynowem
Akcję pod Celestynowem, w szczegółowy sposób, opisuje Aleksander Kamiński (ps. Juliusz Górecki) w słynnej książce „Kamieniach na szaniec”. W niej możemy m.in. znaleźć opis więźniarki, którą zaatakowali AK-owcy:
"Jest [...] podzielony mocnym przepierzeniem na dwie części. W jednej, większej, mieszczą się transportowani więźniowie, w drugiej wygodnie podróżuje konwój, rekrutujący się z najgorszych gestapowskich kanalii. Wewnętrzne drzwi z przedziału konwojentów do przedziału więźniów zamykane są na dwie zasuwy i tęgi zamek. Wyjście dla więźniów prowadzi tylko przez przedział konwoju. Dwa małe okienka towarowego wagonu są jedynie na użytek eskorty. W przedziale więźniów okienka są szczelnie zabite deskami, nie dochodzi tam ani światło, ani powietrze".
A jak Niemcy „widzieli” to co stało się na stacji w Celestynowie pokazuje zachowany do dzisiaj Raport Dowódcy Policji Bezpieczeństwa (Sipo) i SD Dystryktu Lubelskiego (KdS - Kommandeur der Sipo und des SD für den Distrikt Lublin) z maja 1943 r., który informował:
"Podczas konwojowania transportu więźniów, uczestniczyli w wymianie ognia z bandytami i polegli w pobliżu Warszawy następujący członkowie Policji Bezpieczeństwa i SD dystryktu Lublin: asystent kryminalny Hubert Fleischer, urzędnik kryminalny Walter Grams, SS-Rottenführer Hermann Hellmers, SS-Mann Josef Neuhold, SS-Obersturmführer Helmuth Stillhammer. Zaplanowano, że pogrzeb poległych odbędzie się 24 maja 1943 r. przed południem na Cmentarzu Bohaterów w Lublinie”.
W dokumencie jest mowa o niemieckim cmentarzu wojennym przy ul. Lipowej. Polski meldunek po akcji podawał liczbę czterech zabitych członków eskorty.
Pomnik na dworcu PKP w Celestynowie
Z lewej strony budynku dworca PKP możemy dzisiaj zobaczyć skromny, kamienny pomnik upamiętniający tą słynną „Akcję pod Celestynowem”. Pierwsze upamiętnienie „Akcji” pojawiło się już 1958 r. na niskim peronie obok stacji. Kilkanaście lat później, w 1974 r. ustawiono nowy pomnik w miejscu, w którym stoi on do dnia dzisiejszego. Jest to duży granitowy głaz z umieszczoną na nim pamiątkową tablicą. Widnieje na niej napis taki sam jak na pomniczku z 1958 r.:
„W TYM MIEJSCU 20 MAJA 1943 R. GRUPA ZOŁNIERZY ARMII KRAJOWEJ ODBIŁA Z RĄK HITLEROWCÓW 49 PATRIOTÓW POLSKICH PRZEWOŻONYCH Z WIĘZIENIA W LUBLINIE DO OBOZU ZAGŁADY W OŚWIĘCIMIU. CZEŚĆ BOHATEROM WALK O WOLNOŚĆ OJCZYZNY. WYK. W ZDIMP KOŁBIEL 1974. SPOŁECZEŃSTWO CELESTYNOWA”.
Inicjatorem przebudowy pomnika było miejscowe Koło ZBOWiD. Od 1981 r. opiekę nad tym miejscem sprawuje miejscowy Hufiec ZHP, który rok później przyjął imię „Bohaterów Akcji pod Celestynowem”.
Tadeusz Zawadzki „Zośka”
Dla Tadeusza Zawadzkiego „Zośki” akcja na stacji w Celestynowie była jednocześnie egzaminem praktycznym kończącym przez niego szkołę podchorążych. Jego dowodzenie w akcji oceniał będący na miejscu kpt „Pług”. W efekcie udanej akcji i jej wysokiej oceny „Zośka” został mianowany na stopień podporucznika czasu wojny. Równo trzy miesiące po akcji pod Celestynowem poległ on dowodząc atakiem na niemiecką strażnicę Generalnego Gubernatorstwa w Sieczychach pod Wyszkowem.
Napisz komentarz
Komentarze