Na początku lutego informowaliśmy o dużym pożarze w salonie urody na rogu ul. Poezji i ul. Popradzkiej w Falenicy. Sprawca podłożył ogień w nocy z soboty na niedzielę (28/29 stycznia) w lokalu, który znajdował się na niskim parterze w dużym budynku mieszkalnym. – Gdyby nie błyskawiczna interwencja straży pożarnej, doszłoby tu do tragedii. Przecież mieszka tu wiele osób, a pożar wybuchł w środku nocy, kiedy człowiek głęboko śpi – podkreśla jeden z lokatorów bloku przy ul. Poezji.
Lokal kosmetyczny spłonął doszczętnie. Właścicielka i pracownicy salonu są załamani tym, co się stało i podejrzewają, że pożar był efektem zemsty. Podczas przeszukania znaleziono podejrzany pakunek. – Tym razem nie rozlali kwasu, a posunęli się dalej i spalili salon – napisała w mediach społecznościowych pani Sylwia, która prowadziła lokal.
W paczce, którą znaleziono w lokalu, jednak nie było materiałów wybuchowych. – Zabezpieczono walizkę z pojemnikiem z cieczą, która była łatwopalna – wyjaśnia podinsp. Joanna Węgrzyniak, rzeczniczka prasowa Komendy Rejonowe Policji w Wawrze. I dodaje, że do sprawy zatrzymano 42-letniego mężczyznę, który mógł mieć związek ze zdarzeniem. Okazało się, że mężczyzna nie dokonał podpalenia, ale dobrze znał poszkodowaną właścicielkę salonu. W toku czynności śledczy ustalili, że 42-latek miał wcześniej grozić kobiecie. – 42-latek usłyszał trzy zarzuty gróźb karalnych oraz jeden nękania kobiety – mówi Katarzyna Skrzeczkowska, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga. Dla dobra sprawy prokuratura nie udziela więcej informacji. Sąd nie zdecydował się na aresztowanie zatrzymanego. Sprawa jest rozwojowa, śledczy przesłuchują świadków. Policja wciąż poszukuje sprawcy podpalenia salonu.
Napisz komentarz
Komentarze