Ta sprawa budzi wiele emocji. Część rodziców uważa, że w placówce dochodziło do wielu nieprawidłowości. – Nasze dzieci płaczą i nie chcą chodzić do placówki – skarżą się rodzice. Placówka jest prywatna, ale dotowana przez miasto. Warszawski urząd dofinansowuje żłobek (łącznie 2,5 mln zł), dzięki temu rodzice nie płacą za opiekę nad maluchami. Niedawno część rodziców zgłosiła sprawę do warszawskiego ratusza, a finalnie sprawa trafiła do Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga. Policja prowadzi postępowanie w tej sprawie.
Lista zarzutów wobec żłobka przy al. Dzieci Polskich w Międzylesiu jest długa i szokująca. Zdaniem rodziców w placówce dochodziło do skandalicznych zachowań pracowników wobec dzieci w wieku 1,5-2 lata. W placówce miało dochodzić do zamykania maluchów i pozostawiania ich bez opieki, izolowania na korytarzu, utrzymywania temperatury poniżej przepisowych 20 stopni, stawiania do kąta, krzyczenia, odbierania zabawek, a nawet picia.
Śledczy dysponują szerokim materiałem dowodowym m.in. mailami, SMS-ami czy zeznaniami jednej z opiekunek ze żłobka, która nie zgadzała się na niewłaściwe traktowanie dzieci. Rodzice są zdesperowani i dążą do zamknięcia placówki lub zwolnienia personelu, który gnębił maluchy.
Śledczy wyjaśniają okoliczności tego, co działo się za murami żłobka w Międzylesiu. – Do prokuratury trafiło kilka zgłoszeń od rodziców, którzy mają poważne zastrzeżenia do opieki nad ich dziećmi. Sprawa jest jednak bardzo delikatna. Trwają przesłuchania świadków i rodziców – mówi Katarzyna Skrzeczkowska, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga. I dodaje, że dochodzenie toczy się w kierunku narażenie człowieka na niebezpieczeństwo, za co grozi do 5 lat więzienia. Sprawą zainteresowali się także radni miasta st. Warszawy.
„Przegląd” wielokrotnie próbował skontaktować się z dyrekcją żłobka, ale nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Napisz komentarz
Komentarze