Ryciny Andriollego z „Pana Tadeusza” Mickiewicza są, moim zdaniem, integralną częścią naszej epopei narodowej. Przywołam więc dawne zdarzenia z życia Andriollego i jego związek z Otwockiem. Po wielu perypetiach życiowych, aresztowaniach, ucieczkach i zesłaniach Michał Elwiro Andriolli kupił w 1873 Stasinów, dziś w granicach Mińska Mazowieckiego. Poślubił młodszą o 19 lat Natalię Tarnowską, z wielką radością powitali urodziny córki, którą artysta pokochał bezgraniczną miłością. Niestety radość z dziecka była krótka. W rok po ich ślubie rodzinę dotknęły nieszczęścia. Najpierw zmarła mała córeczka, a potem matka Michała. Te wydarzenia przyczyniły się do zmiany miejsca pobytu rodziny. O tym za chwilę.
Otwock w latach 80/90. XIX w
W „Ilustrowanym Przewodniku po Warszawie” wydanym w 1893 r. odnajduję wzmiankę o Otwocku, zachęcającą do odwiedzin: „Zarówno osadę letnią, jak i samą wieś Otwock Wielki, z prześlicznym, choć nieco już zapuszczonym parkiem i ruinami pałacu”, a że sam Andriolli przewodnik ilustrował, odnajdziemy w nim też rycinę pałacu w Otwocku asygnowaną przez artystę. Otwock, miejsce o unikatowym klimacie, gdzie ponoć są mniejsze opady deszczu niż nieopodal w Warszawie, bez Michała Andriollego byłby całkowicie pozbawiony tego, z czym nam się dziś kojarzy – czyli architekturą drewnianych willi nazwaną świdermajerem. 140 lat temu, a był to rok 1883, Andriolli pisze do redaktora Władysława Józefa Maleszewskiego, że gdyby chciał on szybko dostać ilustracje do „Grażyny”, to sam musi po nie przyjechać. Bardzo lubię teksty redaktora Maleszewskiego ps. Sęp z „Biesiad Literackich”, często go cytuję, toteż połączenie Andriollego i Maleszewskiego wydaje mi się celowe.
Podróż Sępa do Andriollego po „Grażynę”, a rzecz się dzieje w Samsonowie
Wybrał się więc Sęp do Otwocka i opisał swą podróż w „Biesiadzie Literackiej” w 1883 r.: „Na tych piaskach rozpoczyna się dziedzictwo Andriollego; furman nasz pokazał biczyskiem, że to granica »pana, jakich daleko szukać«”. Dziwne to było, aby na takich piaskach rosła tak bujna roślinność furman odpowiedział: „temu panu wszystko się udaje”. Redaktor relacjonuje: „Poza skrzydłem lasu, opasanego zagonami zasypanymi bujną jesienną runią, coś różowego mignęło... kilka kroków naprzód i witaliśmy się z gospodarzem, który z szanowną swą małżonką wyszedł na spotkanie, chcąc gościa ratować w razie napadu jakieś bestii leśnej. Śmiejąc się z wilków i niedźwiedzi otwockich, szliśmy do dworu, który leżał o kroków kilkadziesiąt, a jeszcze go widać nie było. Las... sosnowy... balsamiczny otacza dwór i zabudowania gospodarskie”.
Samsonów
Samsonów Andriolli kupił w 1880 od Zygmunta Kurtza byłego właściciela majątku Otwock Wielki. Była to posiadłość liczącą około dwustu hektarów folwarku Anielin, z czasem przemianowanego na Brzegi, przez którą przepływa rzeka Świder, nieopodal wcześniej wybudowanej stacji kolejowej w Otwocku. Artysta postawił tu własny dom i wille dla letników. Tym sposobem Andriolli stał się pionierem przekształcania otwockich okolic nad brzegiem Świdra w letnisko. Nauczył prostych chłopów pracy przy budowie, robiąc z nich kowali, cieśli, murarzy. Dzięki niemu, jak pisze Sęp: „przybyło kilkunastu rzemieślników wystarczających na potrzeby miejscowe, dzięki niemu a głównie jego małżonce dzieci z sąsiedniej wioski umieją czytać, znają katechizm i na elementarz brną w zimie do dworku po kilka wiorst przez śniegi. Ta wszechstronność w artyście, którego świat fantazji powinien by odrywać od ziemi, już samsonowe wydała rezultaty na roli i na rzece. Ziemię orną wydarł z lasu i uprawił ją tak, że dziś folwark Andriollego należy do najlepiej rodzących w okolicy; a rwącą rzekę ujarzmił tamami, sypanymi własną ręką. Tamy w różnych kierunkach poprowadzone odpychają wodę od brzegu i Świder płynie spokojnie, kwili jak dziecię, kiedy niedawno brykał i ziemię podrywał. Folwark Andriollego rodzi tylko żyto, a artysta chciał mieć koniecznie i pszenicę, więc nie mogąc jej siać na roli, posiał na... wodzie! To moja pszenica! Mówił mi, pokazując łany bujnej wikliny, jaką zasiał na ziemi odebranej rzece. Ujarzmiwszy Świder, na łachach wysadził miliony prątków i dziś ma z wikliny dochód tak dobry, jak z pszenicy. Nawet dziedzicom proszowskim z cebulową ziemią nie ma czego zazdrościć”. Miejsce Samsonowem zwane w rzeczywistości było zapisane w hipotece pod nazwą Brzegi.
Twórczość Andriollego
Sam siebie Andriolli nazywał żartobliwie dziennikarzem, współpracował z czasopismami, ilustrując publikowane tam felietony czy opowiadania. Te prace tworzone na szybko dla ciągle spieszących się redaktorów, były mniej doceniane. Rysunki tworzone „na wczoraj” nie zawsze miały dostateczną wagę artystyczną, natomiast ogrom ilustracji do poezji Mickiewicza, Słowackiego, Krasińskiego i Orzeszkowej to już była sztuka ciekawa i przyciągająca uwagę czytelników. Szukałam kiedyś informacji o Karolu Kniaziewiczu, epoka jeszcze „bezdjęciowa”, znalazłam jakiś tam portret jeden czy dwa i w końcu znalazłam ilustracje Andriollego do „Pana Tadeusza” i tekst Mickiewicza:
„Lecz jenerał Kniaziewicz, wzrostem najsłuszniejszy,
Pokazało się, iż był w ręku najsilniejszy”.
I wtedy Kniaziewicz ukazał mi się na ilustracji popartej trzynastozgłoskowcem jak żywy.
Andriolli zaproszony do Paryża i Londynu mógł nareszcie brać z muzeów i bibliotek tamtejszych wzorce do rysowania swoich postaci i już mu Sęp zazdrościł: „Ciekawy byłem tych zbiorów archiwalnych, z których artysta czerpie szczegóły do swoich kompozycji, jakże się zdziwiłem, że dworek jego nie posiada ani zbrojowni, ani szatni, ani żadnych wzorów muzealnych, tak koniecznych dla każdego pracującego na polu historycznym. Wszystko to, niedostępne dla artysty u nas... Jakiż szczęśliwy być musi, że teraz zaproszony do ilustrowania arcydzieł obcej literatury, będzie mógł w paryskich i londyńskich muzeach czerpać wzory, w bibliotekach kopiować charakter epoki. U nas Tadeusza musiał ilustrować na domysł, poprzestając na dawnych swych studiach, tam Cyda, Rolanda, Hamleta zobaczy żywcem w muzeach i bibliotekach”.
Na ilustracji z 1883 r. z Biesiady Literackiej przedstawiającej Samsonów widać kilka zabudowań, domy fantazyjne, jakby budowniczy nie licząc się z modą, wybudował prosty dom, a potem dołożył ażurowe zdobienia werand, szczytów, obrzeża okien i drzwi, snycerka zwyczajnie piękna. I głowili się znawcy architektury, jaki styl tym domom przypisać. Dopiero w kilka dekad później K.I. Gałczyński przypisze im styl, pisząc w swoim wierszu: „Te wille, jak wójt podaje, są w stylu świdermajer". Andriolli zmarł w Nałęczowie w czerwcu w 1893 r.
Napisz komentarz
Komentarze