Reklama

Kałuszyn - Wspomnienia i tajemnice miasteczka

W Kałuszynie, małym miasteczku z bogatą historią, przeszłość kryje wiele tajemnic.
Kałuszyn - Wspomnienia i tajemnice miasteczka
Kałuszyn po zbombardowaniu fot: z archiwum miasta Kałuszyna

Obraz martwego dziecka ułożonego w niewielkim pokoju w trumnie będzie mnie prześladował na wieki. Czerwcowe południe, grono dziewczynek ubranych odświętnie przyszło ze szkoły, aby pożegnać swoją koleżankę. Pokój był udekorowany kwitnącym krzewem jaśminu i ten zapach będzie się zawsze kojarzył uczniom z tą sceną pożegnania.  Śmierć zdarzyła się w Kałuszynie w 1938 r. Rok później Kałuszyn spłonął. Z opowieści wiem, że został zbombardowany i ponoć była to zemsta, za zestrzelenie przez mieszkańców broniących miasta samolotu niemieckiego. Spłonęło 80% zabudowań miasteczka. Między innymi dwór rodziny Witowskich, modrzewiowy i piękny. Nie zdołano z niego uratować nawet łyżki od komunii mojej ciotki. Uratowany złoty krucyfiks, ktoś w zamieszaniu ukradł.   

Kałuszyn to miasteczko, o którym usłyszałam od moich bliskich seniorów wiele opowieści. Tu się rodzili Witowscy, tu odchodzili. Przed wojną w czasie kryzysu część rodziny wyprowadziła się z Kałuszyna. Praca dla rodziny z trojgiem dzieci czekała w Piasecznie. Po wielu latach okazało się, gdy zainteresowałam się historią, że nie do końca to, co mi opowiadano, było prawdą. Utrzymywano mnie w przekonaniu, że stosunki polsko-żydowskie w miasteczku były poprawne. Nie było to też kłamstwem, ale czy celowe omijanie wielu wydarzeń nie jest kłamstwem? Zastanawiałam się skąd te przemilczenia. I w końcu zrozumiałam. Między tym, co się wydarzyło przed wojną a wrześniem 1939 r. ,została postawiona granica. Jakby spadła kurtyna odgradzająca te awantury o kupowanie w sklepach żydowskich, spory nabrały innego znaczenia wobec holokaustu. Dziś w kościele katolickim w Kałuszynie, tuż przy wejściu wisi macewa upamiętniająca mieszkańców żydowskich rozstrzelanych na polach miasta – dzieci, kobiety i mężczyzn. Według relacji Luby Milgram i Altera Zajdmana Kałuszyn w czasie ataku niemieckiego przedstawiał przerażający widok." Samoloty niemieckie zbombardowały stację kolejową w Mrozach, a następnego dnia [11. IX] nasze miasto. Jedna bomba spadła koło kościoła i zabiła 32 Żydów, którzy stali w ogonku po chleb. (...) Cały Kałuszyn się palił i było jasno jak w dzień". Utworzono getto. Większą część Żydów po likwidacji getta wywieziono do obozu w Treblince, pozostałych rozstrzelano w Kałuszynie w masowych egzekucjach (ponad 1 000 osób). O tym wiedziałam, nie wiedziałam o zdarzeniach, które miały miejsce w 1937 r. I gdy je poznałam, przypomniało mi się przemówienie wygłoszone w Auschwitz przez  Mariana Turskiego: „Jeśli będziecie obojętni, jakieś Auschwitz spadnie wam z nieba”.

Żołnierze żydowscy w czasie wojny z bolszewizmem w 1920 r. fot: archiwum miasta Kałuszyna

Kałuszyn w 1936 r.

Miasteczko nie miało dobrej prasy, choć pewnie mało różniło się od innych miejscowości wokół Mińska Mazowieckiego, na pewno różniło się od Otwocka czy Karczewa. Kałuszyn, odległy zaledwie o 57 km. od Warszawy w 1936 r. wyglądał nędznie, centrum miasteczka prezentowało się tak, jakby budowniczy o nim zapomnieli. Królowały tu niskie, przeważnie parterowe rudery, nieremontowane od lat. Schlapane były zgodnie z rozporządzeniami wapnem na biało. Na dziesięć tysięcy mieszkańców 70% to byli Żydzi. Sklepy i rzemiosło było w ich rękach. Z opowieści wiem, że sklepy prowadzone przez chrześcijan szybko upadały. Natomiast na obrzeżach Kałuszyna i we wsiach mieszkali sami Polacy. W radzie miasta 50% radnych stanowili Polacy. Na 2 tys. dzieci w wieku szkolnym tylko 1600 chodziło do szkoły. Nie było miejsca dla reszty. Dzierżawione na szkołę lokale były za drogie i miasta nie było na nie stać. Burmistrz, zdaniem Polaków, mimo że Polak trzymał stronę Żydów. Dzięki temu uchwalono bez udziału radnych Polaków dodatek do wynagrodzenia burmistrzowi, radni Polacy wyszli przed głosowaniem. Eskalacja konfliktu trwała.

Zburzony dom w Kałuszynie w 1939 r. fot: własność Władysława Chróścickiego

Morderstwo wachmistrza 7 Pułku Ułanów

 Tymczasem w Mińsku Mazowieckim zostaje zastrzelony przez krawca z Kałuszyna Judkę Lejba Chaskielewicza wachmistrz 7 Pułku Ułanów Jan Bujak. Wachmistrz udawał się na popołudniową mszę do kościoła, szedł razem ze swoim bratem. Nagle padły strzały, został trafiony w plecy, przewrócił się na wznak. Zamachowiec strzelał dalej do leżącego. Krawiec Judka Chaskielewicz nie uciekł, stał nad trupem wachmistrza, pistolet rzucił na ziemię. Stał znieruchomiały. Na komisariacie oznajmił, że na sposobność zastrzelenia wachmistrza czekał 8 lat. Na pytanie, dlaczego to zrobił, oświadczył, że 10 lat temu był w wojsku i był przez Bujaka torturowany.

Proces krawca Judki Chaskielewicza

 Kilka miesięcy później rozpoczął się proces, krawiec zasiadł na ławie oskarżonych.

Z relacji prasowej wynika, że sprawa była przesądzona, wyrok przez dziennikarzy został wydany. Przecież chodzi o honor polskiej armii. Prokurator którym, nawiasem mówiąc, był Władysław Żeleński bratanek Boya – Żeleńskiego, mówi: „To nie jest sprawa śp. Bujaka, to jest sprawa całej armii”. Mówi też, że to się zdarza w każdej armii na świecie, że ktoś kiedyś dopuścił się fizycznego nadużycia wobec żołnierza. Może tak się zdarzyć, że zaistnieją jakieś niechlubne incydenty, że pojawi się jednostka nieodpowiedzialna, ale takich się z armii polskiej wydala. Przemoc jest karana. Na pewno nie dotyczył taki sposób postępowania śp. wachmistrza Jana Bujaka, który był wzorem wychowawcy, wzorem polskiego żołnierza. Bujak nie żył, nie mógł bronić ani siebie, ani honoru pułku, ale zjawił się na sali sądowej cały szwadron i stanął do apelu, by świadczyć za śp. Bujakiem. Z zarzutów postawionych przez Chaskielewicza, że był przez cały czas wyzywany od żydowskich pomiotów, bity, nie pozostało dosłownie nic. Następnie prokurator stwierdził, że to, co Chaskielewicz mówił o torturach, jakich rzekomo doświadczał w mińskim pułku ułanów, nie było przyczyną zabójstwa. To był tylko pretekst.

Tytuł z dziennika ABC fot: zbiory ms

Sprawa polityczna

Sprawa stała się mocno polityczna. Z pamiętników pisanych przez Chaskielewicza, w czasie gdy ten był w wojsku, jasno wynika, że krawiec jest komunistą, jak twierdzi Żeleński. Prokurator odczytał na sali sądowej charakterystyczne ustępy z pamiętnika Chaskielewicza. Na przykład ten o kapitalistycznym militaryzmie, który połyka setki istot, jak gdyby miał zwierzęcy żołądek. W ogóle według prokuratora Kałuszyn był siedliskiem komunistów. W 1920 r. gdy bolszewicy szli na Polskę, cały Kałuszyn był obwieszony czerwonymi flagami, to jest dowód. 

Marek Sołtysik w „Palestrze” z 2012 r. napisał: „Tak się złożyło, że dokładnie na miesiąc przed opisanym zbrodniczym zamachem został w Kałuszynie zabity Żyd Cejlich, komunista. Stało się to podczas rozganiania manifestacji pierwszomajowej przez policję i wojsko. Opinia społeczna miała podobno uznać, że zbrodnia, którą popełnił Chaskielewicz, jest odwetem za tamtą śmierć”.

Jak było naprawdę, napiszę w części drugiej.

 

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu Przegląd Regionalny. MIKAWAS Sp. z o.o. z siedzibą w Piasecznie przy ul. Jana Pawła II 29A, jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania.

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama