Kobieta kupiła działkę rekreacyjną w Falenicy i postanowiła uruchomić nieczynną od jakiegoś czasu studnię. Po południu umówiła się z hydraulikiem, który przyjechał na miejsce. To miało być proste zlecenia, ale zamiast tego mężczyzna najadł się strachu.
Hydraulik obejrzał betonowe kręgi wpuszczone w ziemię obok domu, ale było dość ciemno. Postanowił więc wstawić do kręgów drabinę i zjechać na dół. – Jak szybko zszedł, równie szybko wrócił na górę, krzycząc do właścicielki działki, że na dole są węże. Kobieta natychmiast zadzwoniła pod numer alarmowy 112 – wyjaśnia straż miejska, która w tym samym czasie została powiadomiona o zdarzeniu.
Gdy funkcjonariusze ekopatrolu przyjechali, na miejscu była już straż pożarna. Mundurowi nie mieli pewności, jakie zwierzęta znajdują się na dnie starej studni. – Mogły to być rodzime, niegroźne węże, jadowite żmije, a nawet egzotyczne gady, których ktoś próbował się pozbyć z hodowli. Wiedząc, że zwierzęta pełzające bardzo dobrze pływają, strażacy postanowili powoli wpompować do studni wodę – relacjonują strażnicy. – Po chwili zobaczyliśmy, jak na kawałkach styropianu wypłynęły na powierzchnię cztery padalce, które są zupełnie niegroźne dla ludzi – zapewnia strażnik Jacek Kosela z Ekopatrolu.
Wszystkie „węże” były w dobrym stanie i zostały odłowione. Padalce, choć z wyglądu przypominają węże, są w rzeczywistości niejadowitymi, beznogimi jaszczurkami, które w naszym kraju są objęte ścisłą ochroną. Strażnicy postanowili wypuścić zwierzęta do lasu na terenie Wawra, gdzie będą mogły kontynuować swoje życie w naturalnym środowisku.
Napisz komentarz
Komentarze