W Otwocku sytuacja z dzikami osiągnęła punkt krytyczny. Mieszkańcy, a także pracownicy różnych instytucji od dawna skarżą się na watahy dzików, które beztrosko spacerują ulicami miasta, niszczą trawniki, wchodzą na posesje i stwarzają zagrożenie m.in. przy szkołach, przedszkolach, osiedlach, placówkach medycznych, czy placach zabaw. W tej sprawie prezydent miasta Jarosław Margielski, otrzymuje dziesiątki wiadomości od zaniepokojonych mieszkańców. – Wszyscy mają już serdecznie dość tej sytuacji – mówi prezydent, zaznaczając, że problem ten wymaga pilnego rozwiązania, bo doraźne działania Ekopatrolu i Fundacji Animal Rescue Poland oraz są niewystarczające. Odstraszanie zwierząt i ich przeganianie niewiele daje. Stada dzików przebywają na terenie miasta i nie chcą, wróci do lasu, dlatego nie ma możliwości redukcji zwierząt przez koła łowieckie działających w sąsiedztwie miasta.
W których rejonach zaplanowano odstrzał dzików?
Obecnie trwa gorąca dyskusja na temat decyzji otwockiego starosty, który pod koniec 2024 roku – na wniosek prezydenta Otwocka – wydał nakaz przeprowadzenia odstrzału 80 dzików na terenie Otwocka. Miasto wskazało tereny, na których miał zostać przeprowadzony odstrzał. Obszar ten obejmował ulice: Generalską, Hallera, Ługi, Danuty, Lelewela, Słowackiego oraz okolice Turystycznej, Komunardów i rzeki Świder (poza rezerwatem). Dodatkowo wskazano tereny pomiędzy ulicami Żurawią i Majową a rzeką (od ul. Sienkiewicza do ul. Kreciej), a także rejony ulic: Armii Krajowej, Pułaskiego, Poniatowskiego, Narutowicza, oraz Grunwaldzkiej, Wyszyńskiego, Żeromskiego i Jałowcowej. Odstrzał miała przeprowadzić firma z Warszawy, głównie na obszarach leśnych i nieużytkach, w odległości co najmniej 150 metrów od zabudowań.
Decyzja, której nikt nie może wykonać?
Wszystko było niemal gotowe – uchwały i pieniądze, ale okazało się, że otwocki samorząd nie może zrealizować decyzji wydanej przez otwockiego starostę Tomasza Laskusa. O to, dlaczego miasto nie realizuje decyzji, o którą samo wnioskowało, dociekał radny powiatowy Dariusz Kołodziejczyk. – Czy miasto podjęło już działania, a jeśli nie, to kiedy zacznie realizować decyzję i prowadzić odstrzał dzików? – pytał podczas sesji radny Kołodziejczyk.
Prezydent Otwocka, Jarosław Margielski przyznaje wprost, że miasto nie może zrealizować decyzji starosty, bo problem tkwi w archaicznych przepisach i braku jasności, kto powinien pokryć koszty tej operacji. Prezydent miasta tłumaczy, że miasto w ubiegłym roku podjęło działania, m.in. przyjęło uchwałę dotyczącą dzików, zabezpieczyło pieniądze na to zadanie i chciało przekazać 100 tys. zł powiatowi na realizację odstrzału dzików. Ostatecznie jednak Regionalna Izba Obrachunkowa (RIO) uchyliła uchwały, stwierdzając, że ani gmina, ani starostwo nie mogą wydatkować pieniędzy na zadania zlecone.
Klincz prawny
– W obecnym systemie prawnym decyzja starosty nie może być zrealizowana – podkreśla prezydent Otwocka. I tłumaczy, że kwestia odstrzału dzików to ważny temat dla parlamentarzystów, jednak informacje o odstrzale spotykają się z falą protestów. – Dlatego parlamentarzyści nie zajmują się rozwiązaniem tego problemu, a samorządy zostają z tym same – zaznacza prezydent miasta Jarosław Margielski.
Starosta otwocki również rozkłada ręce, wskazując na prawny impas. – Pisaliśmy do wojewody w sprawie dodatkowych funduszy na redukcję dzików, ale odpowiedź zawsze była taka sama – to nie należy do jego kompetencji wojewody i nie może tego finansować. RIO jasno stwierdziło, że powiat również nie może płacić za takie zadania. To klincz prawny, który wymaga zmian w ustawodawstwie – podkreśla starosta Tomasz Laskus.
Miasto i powiat wyczerpały wszystkie możliwości. Jak podkreśla prezydent Otwocka, jedynym rozwiązaniem pozostaje złożenie wniosku do wojewody o dodatkowe pieniądze na zadania zlecone związane z odstrzałem redukcyjnym dzików dla powiatu, ponieważ to może rozwiązać problem.
Napisz komentarz
Komentarze